Malowanie kadłuba, podejście nr 3.
Początek wiosny i to, że pogoda daje możliwości polatania modelami szybowców, uśpiły moją "czujność". Po raz kolejny kilka dni mojej pracy poszło w niwecz

, po raz kolejny budowanie modeli uczy mnie pokory i uwagi

. Po pomalowaniu mordki foki, zamaskowaniu jej, przyszła kolej na drugą warstwę lakieru, finiszową. Niestety, wadliwe mocowanie kadłuba na "haku" zemściło się. Przy kolejnym obracaniu elementu przed pistoletem natryskowym, mocowanie przestało działać

, kadłub spadł na podłogę w garażu, świeży lakier oblepił się kurzem, piaskiem..... tragedia

. Ból tym większy, że to były ostatnie dawki lakieru na kadłub. Trudno. Poczekałem aż wyschnie, zeskrobałem piasek i inne śmieci, zaszpachlowałem powstałe dziurki, wszystko wyszlifowałem i dzisiaj pomalowałem

. Całe szczęście, że nie uszkodziła się powierzchnia modelu, nic nie pękło, wgniotło

. Oczywiście obecne mocowanie zrobiłem właściwie, dodatkowo zdublowałem zaczep....tylko wyrwanie haka z sufitu /pręt stalowy fi 16 mm, przyspawany do dwuteownika w konstrukcji dachu/, mógłby spowodować powtórkę tej tragedii

.
Teraz kadłubik sobie schnie, jutro mordka - przy tej okazji odkryłem nową jak dla mnie właściwość taśmy lakierniczej do odcinania kolorów

- kolorowe paski, emblematy i oblot

.
_________________
https://gliders.pl/ Szybowce są najfajniejsze....
SAM 18-007pozdrawiam
milo