Właściwie, to nie rozmawialiśmy jeszcze o jednym zagadnieniu, nie wiem czy nie najważniejszym
.
Krążenie w kominie.
Nie będę wdawał się tutaj w problemy ustawienia modelu, jak jest sterowany /lotki czy bez/ i w wiele innych spraw dotyczących kwestii regulacji. To każdy po kilku lotach sam zauważa i ustawia wg. swoich potrzeb.
Jak krążyć? Odpowiem nieco przewrotnie. Wybierzcie się na lotnisko z innym modelarzem/szybownikiem i polatajcie wspólnie. W tych samych kominach, jednocześnie. I nie jest istotne, czy to jest kolega bardziej doświadczony, czy mniej
. Szybko zauważycie różnicę w swojej technice pilotażu a techniką kolegi stojącego obok
.
Teraz poważniej
. Podstawa teoretyczna, dwa może trzy zdania, nic więcej.... krążymy ze stałą prędkością, stałym przechyleniem, bacznie obserwując reakcje modelu i to co się wokół niego dzieje. Gdy latamy w grupie / tzw "akwarium" w żargonie szybowcowym
/, obserwujemy inne szybowce. Tu i ówdzie pojawiają się różne porady...."latamy bez wyślizgów, ześlizgów, z dużym przechyleniem gdy ciasny komin....."itp, itd. Jest to prawda, ale tyczy się dużego szybownictwa. Pilot siedzi w kabinie, ma do dyspozycji przyrządy pokładowe, tzw icka, czuje całym ciałem jak szybowiec się zachowuje, jak reaguje. A to są przecież modele, pilotujący stoi na ziemi, trzyma aparaturę w dłoniach, nie jest w stanie ocenić czy krążymy z wyślizgiem, czy ześlizgiem, nie możemy odczytać wartości noszenia /no chyba , że ktoś ma wario, telemetrię/. Zdani jesteśmy na własne odczucia, to co oczy widzą. Pisałem wcześniej, że kominy mają średnicę od 30/40 do 150 m. Po co zacieśniać krążenie, gdy nasze modele mają promień zakrętu 5/10 m
. Krążenie z dużym przechyleniem to większa prędkość, to większe opadanie, to mniejsze wznoszenie. Każdy ruch sterem to opory, każda utrata prędkości/przeciągnięcie to utrata wysokości. Dlatego ważne jest to co pisałem na początku posta. Gdy znajdujemy się w strefie noszeń, zwalniamy do prędkości optymalnej / największego zasięgu/, bardzo delikatnie sterujemy, precyzyjnie i gdy mamy przekonanie, że noszenie jest stabilne i dobrze, naszym zdaniem, wycentrujemy, redukujemy prędkość do ekonomicznej / najmniejszego opadania/. Pojęcia tych dwóch prędkości w modelarstwie jest bardzo umowne, nie da się wyznaczyć a potem ich rygorystycznie przestrzegać. Optymalna jest zawsze większa od ekonomicznej, musimy sami sobie je znaleźć, bazując na sylwetce, położeniu, linii kadłuba w zależności od prędkości. Dużo lotów w różnych warunkach pogodowych, tzw "wlatanie się w model"
.
W samym krążeniu, używamy sterów delikatnie, małe, krótkie ruchy aby poprawić przechylenie, prędkość kątową, trymujemy SW do wartości nam odpowiadającej.....model ma krążyć równo, bez pompowania, ze stałym przechyleniem i po jak najbardziej zbliżonym do okręgu kursie..... nie przeszkadzajcie szybowcowi w locie, ale czasami poprawcie jego pozycję, pokażcie "kto tu rządzi"
Taki lot/krążenie zapewni optymalne/efektywne wykorzystanie noszenia . Dobrze zaprojektowany, wytrymowany model , w dobrze wycentrowanym, stabilnym kominie, będzie prawie sam krążył, małe ruchy sterami wystarczą do pilotowania
.
Latając we dwóch, trzech, w tym samym kominie, szybko zauważymy nasze braki w wyszkoleniu, lub to , że nie jesteśmy tacy źli "w te klocki"
. Moim zdaniem jest to najlepsza metoda nauki, podglądanie innych, bardzo szybko zaczynamy poprawiać swoje błędy, zaczynamy doskonalić swoją technikę pilotowania. Wiem że tak jest, bo sam przez to przechodziłem
. A jeszcze jak ktoś stojący obok, może w dwóch trzech słowach coś podpowiedzieć , to pełnia szczęścia
.
Oczywiście technikę krążenia w kominie należy modyfikować w stosunku do panujących warunków termiczno/ meteorologicznych. Ale to innym razem.
Jak zwykle zapraszam do dyskusji i dzielenia się swoimi doświadczeniami....
ps
Miło się pisze o termice w taki mroźny, śnieżny dzień, prawie jakbym latał modelem....