Miło Stefanie, że przedstawiłeś swoje osiągnięcia. Ja także często z sentymentem wracam myślami do tych lat. Wiesław Schier był w tym czasie dla modelarzy jak guru.Młodzież była wtedy manualnie i politechnicznie bardziej rozwinięta. Prawie każdy próbował zbudować Świerszczyka czy trudniejszą Jaskółkę. O tej porze niebo było zasłane latawcami.A dzisiaj?
Początek lat siedemdziesiątych to dla mnie także duże lotnictwo. Nie spotyka się już w szkoleniu szybowcowym kat .A (jedna mewka), kategoria B (dwie mewki) i kategori C (trzy mewki). Trzy mewki w srebrnym wieńcu to była kat D.
Klasyfikacja tych kategorii przedwojenna i w we wczesnych latach powojennych trochę się różniła od tych w latach kiedy ja zacząłem latać. U nas przyjęto ,że mewkę dostawało się po pozytywnym zaliczeniu kursu teoretycznego (trwał całą zimę). Dwie mewki po zaliczeniu lotów samodzielnych za wyciągarką. Trzy mewki po samodzielnych lotach za samolotem.Srebrny wieniec do mewek (zaliczenie trzech warunków tak jak dzisiaj) plus licencja to był w pełni wyszkolony szybownik.
Na dole też ciekawa kwalifikacja dotycząca odznak spadochronowych FAI.
Odznaka zwykła -10 skoków.Brązowa -20 skoków.Brązowa z wieńcem -30 skoków.Oczywiście była również ze srebrnym i złotym wieńcem.Ja pozostałem przy brązowej gdyż wolałem mieć parę patyków pod tyłkiem niż kawałek szmaty nad głową.
Sprzęt wtedy był bardziej zawodny niż dzisiaj.
Załącznik:
P9274129.JPG [ 192.01 KiB | Przeglądany 9379 razy ]